niedziela, 13 maja 2018

[PRZEDPREMIEROWO] "Piekielna miłość" K.N. Haner


Ćma zawsze leci do ognia. To najzwyczajniej w świecie instynkt, siła silniejsza niż cokolwiek innego. Nawet mimo prób walki, wyparcia i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Konsekwencje nie mają tutaj najmniejszego znaczenia. To siła wyższa, piekielna moc, która sieje spustoszenie wszędzie tam gdzie się pojawi.




Właśnie takie spustoszenie spowodowała zarówno w życiu Nicole jak i Marcusa. Po druzgocących wydarzeniach, które miały miejsce podczas finishu „Zakazanego układu” nic już nie będzie takie jak wcześniej.
Nicole w swoim życiu ma tylko jedno przeznaczenie – zadowalać bogatych facetów. Stała się więźniem, przeszła przez bramy piekła gdzie przyszło jej zmierzyć się z nową rzeczywistością. Nawet narkotyki nie są w stanie ukoić jej bólu, wymazać pamięć, zniszczyć serce.
Marcus także musi zmierzyć się z nieplanowanymi wydarzeniami. Dla niego strata jest również bardzo bolesna. Utracił nie tylko miłość swojego życia. W świecie mafii honor to rzecz najważniejsza. To właśnie buzująca chęć zemsty nakręca spiralę nienawiści. Cel jest jeden – odzyskać Nicole, nawet, jeśli trzeba będzie zapukać do bram piekła.

Przez tą historię nie mogłam spać po nocach. Byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy bohaterów po tak mocnym zakończeniu pierwszego tomu. Miałam nadzieję, że „Piekielna miłość” przyniesie ukojenie moim i tak już słabym nerwom. Niestety nic bardziej mylnego. Nieustające napięcie ciągnie się przez całą książkę. Nieprzewidywalność skacze ze strony na stronę bawiąc się moimi emocjami, a adrenalina nawet na chwilę nie odpuszcza. Nie miałam czasu złapać porządnego oddechu, ponieważ moje serce pracowało na najwyższych obrotach.

Spotkamy się tutaj z bardzo brutalnymi konsekwencjami losu. Nicole zostaje zwykłą dziwką i taka niestety przyszłość nad nią wisi. Bez dziecka, bez Marcusa już na zawsze. Uczucie, któremu zaufała zniszczyło wszystko, w co wierzyła. Mężczyzna, w którym pokładała całą swoją nadzieję doprowadził do zaistniałej sytuacji i nie zapewnił jej bezpieczeństwa wtedy, kiedy najbardziej potrzebowała. Zdana tylko na siebie nie zawaha się przed niczym. Nie ma już nic do stracenia…

Marcus wie, kto zgotował mu taki los. Robi wszystko, aby wytropić swojego wroga, który może zaprowadzić go do ukochanej. Odwiedza również lokalne burdele z nadzieją, że w którymś odnajdzie swoją ukochaną. Nadzieja staje się coraz mniejsza… Światełko w tunelu zaczyna gasnąć… Czy jednak mimo wszystko uda mu się odzyskać ukochaną?

Na pewno wielu z Was polubiło bohaterów. Trzeba przyznać, że zostali wykreowani w inny sposób niż dotychczas. Nie wzbudzali irytacji, nie razili w oczy swoją głupotą. Było w nich coś innego, świeżego.
Tutaj jednak musimy być przygotowani na inny efekt. Nicole po traumatycznych wydarzeniach i uzależnieniu od narkotyków bardzo się zmieniła. Jej chwiejna osobowość, brak własnego zdania oraz zaufania niejednokrotnie irytowały mnie. Jednak z jej perspektywy nie było już nadziei na lepsze jutro, na lepsze cokolwiek. Było tylko dno, a ona niczym marionetka wykonywała ruchy i polecenia. Podjęcie jakiejkolwiek decyzji – zapomnijcie. Oddawała swoje życie w ręce innych. Nawet wtedy, kiedy wydarzenia zmieniły się na jej korzyść. Utrata dziecka odcisnęła się piętnem na jej osobowości, a ona sama pozbawiona uczuć, moralności i chęci walki poddaje się losowi. Między innymi to przez to nie potrafi rozróżnić przyjaciela od wroga. Straciła swój instynkt samozachowawczy, obrała drogę destrukcji. Czy mimo wszystko istnieje dla niej szansa na odzyskanie namiastki normalności?

Marcus zrozumiał ile dla niego znaczyła dziewczyna dopiero jak ją stracił. Poznał siłę miłości, jej piekielne oblicze, które nie pozwala się zatrzymać, które każdego dnia kłuje w serce, aż nie zaspokoi emocji obecnością ukochanej osoby. Zdeterminowany, stanowczy wyrusza na poszukiwania. Nie ma takiej siły, która zatrzymałaby go. Zbyt długo odpuszczał i patrzył biernie na swoje życie. Dopiero teraz uświadomił sobie wartość pewnych rzeczy i ludzi. Wreszcie pokazuje męskie oblicze, na które długo było nam czekać. Czy jednak miłość nie zasłoni mu zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego? Czy uda mu się zdarzyć na czas?

Muszę Wam powiedzieć, że nie przejęłam się najbardziej losem Nicole czy Marcusa. Gdzieś w głębi serca wiedziałam, że dla nich jest jeszcze ciąg dalszy. Najbardziej martwiłam się o Aleksa. Nie wiem, czym i w jaki sposób, ale przedarł się do mojego serca i skruszył mur obojętności, jaki powstał podczas „Zakazanego układu”

„Wstyd mi przed samym sobą, że zatraciłem się w nienawiści kosztem własnego szczęścia. Może nie byłbym najszczęśliwszym i najlepszym człowiekiem na ziemi, ale nie musiałbym ukrywać przed wszystkimi tego, co czuję. Byłbym bardziej ludzki i mniej obojętny. Nie nosiłbym maski, która zasłania moje emocje. Odnalazłbym w sobie coś, co dawno zatraciłem. Człowieczeństwo.”

Mimo tego, że poznajemy go, jako czarny charakter gdzieś głębiej prześwitywało mi drugie dno, a intuicja mówiła, aby go jeszcze nie skreślać. Mimo wszystko wolałam go trzymać na dystans, – jeśli można tak powiedzieć.

„Zamiast zawojować cały świat wolałbym chwilę odpocząć. Nie karmić swojej brudnej duszy nienawiścią, a nieco ją oczyścić. Nie wiem, jak, bo kompletnie się na tym nie znam, ale widzę, że Marcus zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. I, kurwa, musze to przed sobą przyznać. Zazdroszczę mu tego. On naprawdę chce z tego wszystkiego zrezygnować. Zaprzepaścić tradycję ojca, odejść z gangsterskiego świata, by być przy kobiecie, która rozpierdoliła jego tok myślenia i sprawiła, że Zycie nabrało innych barw. Też pragnę je ujrzeć, bo teraz wszystko jest dla mnie czarnobiałe. Nie dostrzegam kolorów.”

Nie można jednak zapomnieć, że mimo wszystko jest to brutalny gangster, który ma wiele dusz na sumieniu i nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć upragniony cel. Jednak strach i adrenalina przestają działać, a gdzieś tam głęboko w nim kawałek po kawałku zaczynają się kruszyć maski, które zakładał. Tylko, do jakich konsekwencji doprowadzi słabość Aleksa?

„Dopada mnie to uczucie samotności, które towarzyszy mi prawie od zawsze. I zdaję sobie sprawę, że to jest mój wyrok. Moja kara za to, jaki jestem. Dożywotnia samotność, bo nikt nie jest w stanie mnie pokochać. Nikt nie dostrzeże we mnie tego, co Nicole dostrzegła w Marcusie, bo we mnie tego nie ma. Jestem pusty i dryfuję w próżni nienawiści.”

To właśnie, dlatego scena w hotelu jest jednym z moich ulubionych momentów tej książki. Mam nadzieję, że również zastuka i w Wasze serduszka.

Jaki jednak będzie ostateczny finał rozrachunku mafijnych porachunków?

Wiele nieprzewidywalnych zwrotów akcji dzieje się za przyczyną Gaza i nowej postaci – Diego. Nie chciałabym Wam zdradzić wszystkich niespodzianek, dlatego nie rozwinę tego tematu. Nie mniej jednak namieszają oni w tej historii.


Fajnym zabiegiem jest również to, że książka nie kipi namiętnymi scenami i nienaturalnie idealnymi bohaterami. Nie zapomnijcie jednak, że znajdziecie tutaj pewną dawkę brutalności, która jednak nie wszystkim może przypaść do gustu. Taki jest klimat świata, w którym toczy się akcja, takie są zasady tu panujące, więc naturalne jest, że powyższe elementy znajdziemy również w tej historii.
Były momenty, kiedy drapałam się po głowie i mówiłam sobie – to się nie dzieje naprawdę. Sytuacje, które mnie zaskoczyły i doprowadziły do największej irytacji. Jednak w ostatecznym rozrachunku cieszę się, że zakończenie jest takie, a nie inne, – że przynosi ulgę skołatanym nerwom i namiastkę nadziei na lepsze jutro.

K.N. Haner stworzyła historię trudną, zaskakującą, ale w końcu taki właśnie jest gangsterki świat. Nie ma miejsca na słabość i emocje. Przemoc, narkotyki i rozrachunki to chleb powszedni. Nie mnie jednak tutaj znajdziecie coś więcej. Gdzieś między tymi wszystkimi czynnikami znajduje się człowieczeństwo, które co jakiś czas puka do naszych bohaterów i walczy o zmianę w nich samych.

„Nikt z nas nie jest idealny, ale… kto jest? Wydaje mi się, że odpokutowaliśmy część naszych win. (…) Moim kompasem jest Nicole, która każdego dnia uczy mnie nowych rzeczy. I już nie raczkuję w sprawie uczuć. Teraz uczę się latać."

Książkę oceniam na pięć mioteł.


Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma

8 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, pełna emocji! Cieszę się, że mogłam napisać rekomendację na skrzydełko do tak dobrej książki i że podoba się ona innym! Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już czeka a ja nie mogę doczekać się lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Targach zamierzam poprosić Kasięo autograf :)

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach. Trochę się jej boję... :)

    Pozdrawiam ♥
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo się ostatnio słyszy o książkach autorki i planuję niedługo poznać jej twórczość. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już tyle słyszałam o tej książce, więc pewnie wcześniej czy później i do niej dotrę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjna seria! My też byłyśmy nią zachwycone :) a recenzja przekonuje by po nią sięgnąć :) Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Na pewno Cię odwiedzę!

Będzie mi bardzo miło jeśli mnie polubisz!

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma